ChRL nałoży tymczasowe cła w wysokości do 42,7% na niektóre produkty mleczne importowane z Unii Europejskiej po zakończeniu pierwszej fazy dochodzenia antysubsydyjnego.

W mediach jest to powszechnie postrzeganego jako odwet za cła nałożone przez UE na pojazdy elektryczne, ale moim zdaniem Pekin tylko korzysta z okazji, aby domknąć rynek krajowy, a odegranie się za elektryki to „bonus.”

Chiny są trzecim co do wielkości producent mleka na świecie i od jakiegoś czasu mają „górkę” mleczną. Dlatego z zeszłym roku wezwały producentów do ograniczenia produkcji i uboju starszych czy mniej wydajnych krów. To efekt polityki władz dążących do pełnej samowystarczalności żywnościowej, ale „entuzjazm” kadr partyjnych powoduje, że jak w wielu innych sektorach doszło do nadprodukcji i przeinwestowania. Nie zmienia to faktu, że Pekin na wszelkie sposoby chroni swój rynek przed konkurencją z zagranicy, co widać na przykładzie danych eksportu polskich produktów mlecznych do ChRL.

To załamanie widać w danych dotyczących udziału Chin w polskim eksporcie produktów mlecznych z około 6,7% w 2022 roku do około 1,8% w 2023 roku. Po prostu ChRL stała się mniej zależna od produktów mlecznych w ogóle. W 2024 roku Polska wyeksportowała do Chin produkty mleczne (kategoria ta obejmuje nabiał, jaja, miód i produkty spożywcze) o wartości około 68,0 mln USD, zgodnie ze statystykami handlowymi COMTRADE ONZ. W tym serwatka i produkty mleczne wyniosły około 35,7 mln USD. Reszta przypadła na mleko i śmietanę (24,4 mln USD) oraz ser i twaróg (0,7 mln USD). Wstępne dane za 11 miesięcy br. mówią o eksporcie mleka do Chin wartości… 3 mln złotych. Ubocznym skutkiem tego spadku było pojawianie się w niektórych polskich sieciach mleka polskich producentów w opakowaniach na rynek chiński. W rzeczywistości obecne cła dotyczą tylko ułamka, wciąż malejącego polskiego eksportu produktów mlecznych do Chin – malejącego z powodów strukturalnych, a nie polityki Brukseli.

Jak widać nawet w szczytowym 2022 roku to nie była żadna bonaza dla sektora w Polsce (i podobnie w EU). Oczywiście, lobbiści wciąż powtarzają bajki o dostępie do nieskończenie wielkiego rynku w Chinach, ale były to zawsze bzdury i ściema. Pekin nigdy nie planował dać szerokiego dostępu zagranicznym podmiotom do swojego rynku, ponieważ samowystarczalność żywnościowa jest i będzie jedną z obsesji reżimu. Nie zmienia to faktu, że mamienie rożnych wpływowych grup interesu jak rolnicy czy przemysł przetwórstwa spożywczego w innych państwach jest świetnym sposobem na wpływanie na politykę tych państw.

Ludzie z tego sektora podejmują to grę z kilku powodów. Pomijając oczywistą motywację, że Pekin płaci im za to za pośrednictwem rożnego rodzaju grantów, przyznawanych przez całą gamę „stowarzyszeń współpracy i wymiany.” To jest spora grupa, która moim zdaniem wchodzi w tą grę celowo, ponieważ chce uzyskać dodatkowe subsydia od Brukseli pod pretekstem utraty dostępu do chińskiego rynku. Po prostu chcą wydoić europejskiego podatnika.

W międzyczasie cła będą wynosić od 21,9% do 42,7%, chociaż większość firm zapłaci około 30%, i będą one dotyczyć produktów takich jak mleko i ser. Cła zaczną być pobierane już dzisiaj. Wcześniej w podobnej procedurze Pekin zbadał i nałożył cła na import brandy, wieprzowiny.

Jak można zgadnąć, poniedziałkowa decyzja ma charakter tymczasowy i może zostać zmieniona po wydaniu ostatecznego orzeczenia. Oczywiście to przypadkowa zbieżność, że w tym samym czasie chińskie ministerstwo handlu poinformowało, że negocjacje w sprawie ceł na pojazdy elektryczne w UE zostały wznowione w tym miesiącu, jednak rozmowy miały zakończyć się w zeszłym tygodniu i od tego czasu nie ogłoszono żadnych nowych informacji.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.